Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 143.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


VIII.

W parę dni po katastrofie, jaka spotkała pana Grabę u pani szambelanowej, o dość wczesnej porannej godzinie, siedział w swoim pokoju bez codziennej swej, jak ją zwał, maski fizycnej, z siwiejącemi mocno włosami, chorobliwie żółtą cerą, owinięty w swój szeroki, barwisty szlafrok. Przed nim na stole stała filiżanka z czekoladą, zwykłym rannym napojem pana Graby, ostygłą już, a jeszcze nie nadpoczętą.
Naprzeciw z nogą po kawalersku założoną na boczną poręcz fotelu siedział eks-kapitan złotych huzarów całą gębą pijąc czekoladę i w przestankach puszcząjąc gęste kłęby dymu.
Obaj milczeli.
Pan Graba palił też cygaro, brwi miał zsunięte, a po całej jego twarzy rozlewał się wyraz cierpkiego niezadowolenia złączonego ze zjadliwem szyderstwem.
— Hm, — przerwał milczenie Graba, — znać najrozumniejszy człowiek musi choć raz w życiu kapitalne popełnić głupstwo! potrzebaż mi było tak haniebnie kompromitować się w tak pożytecznem ze wszech miar towarzystwie!
Kapitan zaśmiał się grubo i łyknął czekolady.
— Nie powiadam ja, — ciągnął Graba bardziej do siebie niż do gościa mówiąc, — nie powiadam ja, aby sam fakt miał w sobie coś złego i nierozumnego. Przeciwnie, wierny byłem mojej zasadzie przy której trwam dotąd, że będąc obdarzonym większą od innych zręcznością i sprytem, powinienem na swoją korzyść eksploatować nierozum i słabość głupców, którzy sami lecą w moje ręce. Ale cała wina