Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 105.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z człowiekiem zostającym pod ciężarem podobnych oskarżeń i nie pragnącym zmyć ich z siebie choćby krwią własną! — zawołało parę głosów.
I całe towarzystwo jakby poruszone jakąś elektryczną siłą, cofnęło się w głąb pokoju, odstępując co najdalej od Graby i zostawiając go osamotnionego zupełnie.
Graba zgrzytnął zębami, cisnął na stół talję kart, którą trzymał dotąd w ręku i wybiegłszy z pokoju, wpadł do gabineciku, w którym siedziały Kamila i Ryta.
Obie kobiety przez dwoje otwartych drzwi przypatrywały się całej scenie i ohydnej roli jaką w niej Graba odegrał, każde słowo dochodziło do nich z przerażającą dokładnością. Kamila w obu dłoniach ściskała rękę Ryty, a do twarzy jej napływała fala krwi, oblewając ją palącym rumieńcem wstydu.
— I ja to jestem jego żoną, i ja to noszę jego nazwisko! — szeptała co chwila, a w oczach jej gorzał straszny blask wzniecony burzą wszystkich kobiecych i człowieczych uczuć.
Graba gwałtownym krokiem zbliżył się do żony i wziął jej rękę. Kamila nie broniła jej, bo zdawało się, że siły ją opuściły.
— Jedziemy, najdroższa, — rzekł nachylając się ku niej.
Kamila powstała z ciężkością, Ryta objęła ją i szepnęła jej na ucho zapewne kilka słów pociechy. Ale Kamila nie miała czasu odpowiedzieć jej uściskiem lub słowami, bo Graba pociągnął ją za sobą, a spotkawszy w sali jadalnej kilka osób, które się tam przechadzały, rzekł do niej tak, aby go wszyscy słyszeli:
— Chociaż mi bardzo mile czas przechodził, wyjedziemy jeżeli tego sobie życzysz i czujesz się zmęczoną, wiesz przecie ile cię kocham i jak szanuję twe zdrowie!