Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 078.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zdobył się jednak w końeu na bardzo zręczne zaproszenie Klońskiego do siebie.
— Wybacz Kalikście, — odrzekł mu Stanisław, — ale tak mi jest dobrze w domu, że nie mam ochoty do korzystania nawet z twoich zaprosin.
— Mój Boże! — zaśmiał się Graba, — jakiż to cud dopełnił się nad tobą, kochany Stachu, w przeciągu kilku miesięcy!
Stanisław wesoło odpowiedział:
— Powiem ci otwarcie, kochany Kalikście, że od dawna przygotowały się we mnie materjały na jednego z tych ludzi, których ty nazywasz hreczkosiejami, tranchons le mot głupcami. Otóż właśnie materjały te już dojrzały.
— A ty, Stachu! — zawołał Graba, — uległeś metamorfozie, ale jakiej? czy z gąsienicy zostałeś motylem, czy bodaj z motyla gąsienicą!
— A, uważam, że pan się trudnisz historją naturalną, — rzekła Celina i wzięła na kolana Lola, który przymilał się do niej.
— Panie Graba, — dodała ze znaczącem spojrzeniem, — drapieżny kot, który chciał krzywdzić mego Lola, już daleko odegnany od niego.
Graba zrozumiał alluzję i zaśmiał się z przymusem.
— Winszuję, — rzekł, — ale zarazem radzę pani, abyś pilnie swego Lola na sznureczku trzymała, bo kot nie jeden na świecie!
To rzekłszy, pożegnał się i wyszedł.


∗             ∗

Pan Graba wracał do siebie targany głuchym gniewem i rozdrażnieniem.