Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 040.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szafirową liberję i szepnął:
Schön!
Oczy Stanisława spotkały się z utkwionym w niego wzrokiem żyda. Zbladł, prygryzł usta i zawołał na stangreta:
— Wracaj inną ulicą!
Celina spojrzała na męża, którego twarz wyraziła nagle dotkliwe cierpienie i zbladła także.
W kącie pięknego powozu, pomiędzy adamaszkiem wybitemi poduszkami, oczom obojga młodych ludzi ukazało się nieodegnane od nich jeszcze widmo nieszczęścia, mówiące: — „Jestem przeszłość! Nie łatwo wydrzeć mnie z życia, albo wymazać z pamięci! biada tym, którzy mnie uczynili samym tylko śmiechem i winą, bo w zamian wniosę im w teraźniejszość łzy i obawy!“

III.

O małą wiorstę od M. położony, na malowniczem wzgórzu otoczonem usianą zbożem równiną, stał obszerny, starożytny klasztor OO. Dominikanów. Mury jego wysokie i poczerniałe od czasu, zdobne u góry dwiema majestatycznemi wieżami stojącego wśród nich kościoła, ciemną masą rysowały się na tle widokręgu, wspaniale ze wzgórza panując nad miastem i całą okolicą. Pogrążone w wiecznej ciszy przypominały one owe średniowieczne schronienia ludzi, którzy przed walkami i zbrodniami swego czasu, chronili się do grodów nad ziemią wzniesionych, aby zapominając o teraźniejszości, zatapiać się w badaniach przeszłości świata i w ekstatycznem oczekiwaniu przyszłości zaziemskiej. Z głębi klasztoru nigdy gwar żaden, nigdy żadne odgłosy nie wychodziły na zewnątrz. Sosnowy bór pokrywający część wzgórza,