Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 241.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pokaż mi ją.
Służący wydobył z kieszeni fraka ćwiartkę cienkiego papieru i podał ją Kamili.
Rzuciła na nią okiem. Na czele stały nazwiska obu młodych marszałkowiczów X., dalej następowało jeszcze kilkanaście imion, obok ostatniego stała cyfra 20.
Dwudziestu mężczyzn miało się bawić tego wieczora w jej domu.
— Czy jaśnie pani ma co do rozkazania? — zapytał służący.
— Nie, — odpowiedziała Kamila, oddała papier i powstawszy zwolna, poszła do pokoju matki.
Przyćmione światło lampy słabo oświetlało głęboki fotel, na którym spoczywała pani G. Głowa jej oparta o tylną poręcz, pochylała się na ramię w uśpieniu, oczy miała zamknięte, a blada twarz, na której wiek i troski wyryły głębokie bruzdy, wybitnie rysowała się wśród tła ciemnego atłasu poduszki. Białe i wychudłe jej ręce złożone były na piersi podnoszące się słabym, zaledwie widocznym oddechem.
Kamila na palcach przeszedłszy pokój, stanęła naprzeciw matki i wpatrzyła się w jej uśpione rysy. Stała tak długo; wyraz niewypowiedzianej czułości rozświecił jej twarz zwykle surową, ręce podniosły się zwolna i złożyły jak do modlitwy, usta poruszały się cichym, niedosłyszanym szeptem.
Nagle z najbliższego salonu rozległ się donośny rozkazujący głos Graby:
— Czy wszystko gotowe?
Odpowiedź służących cichszym ozwała się gwarem.
— Więcej światła do jadalnej sali, — zabrzmiał znowu głos pana domu; — od Borela przyniesiono wszystko, com przynieść rozkazał?
Kamila zadrżała; na twarzy jej drgnął niewysłowiony