Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 134.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bezmiernie użyteczność Jodka. Potrafił bowiem on opowiedzieć, że był u państwa Klońskich parę razy w czasie bytności tam Ordynata i widział rzeczy w istocie szczególniejsze, ciekawe, wiele mówiące. A mianowicie: że w czasie tych wizyt, Stanisław nie ukazywał się wcale, a jeśli wychodził, to podawał gościowi tylko końce palców i rzucał się w fotel. Poczem albo nic nie mówił, albo ciągle szydził z różnych rzeczy, albo jeszcze, o dziwo! chwalił tak panią Grabinę i tak unosił się nad nią, że jemu, Jodkowi, zdawało się, iż był chyba w niej rozkochanym. Ordynat zaś rzucał ciągle niezmiernie czułe spojrzenia na panią Klońskę, gładził wciąż faworyty i wyglądał jak ptak w klatkę złapany. A pani Celina najczęściej haftowała i nie patrzyła na niego. Mówiła także mało i niekiedy tylko rumieniła się gwałtownie, ale Jodek nie był pewny, czy wtedy, gdy Ordynat na nią czule patrzył, czy wtedy, gdy mąż jej panią Kamilę wychwalał. Słowem, panu Jodkowi wizyty te wydawały się tak nudne i jakąś ciężką atmosferą owiane, że sądził, iż się znajduje na pogrzebie i uciekłby przed wyjściem Ordynata, gdyby się nie spodziewał, że go zaproszą na objadek. Ale mylił się w swem wyrachowaniu, bo gdy Ordynat się oddalił, Stanisław wychodził też z domu i ostatniego swego gościa z sobą zapraszał. Gdy zaś żona spytała bardzo nieśmiało dokąd idzie, odpowiadał, że do państwa Grabów. Bóg jednak tylko wie, dla czego jej tak powiadał, bo szedł w istocie do Borela, gdzie jadł objad i grał w bilard do późnej nocy.
Te trzy kapitalne fakta, połączone były niby ogniwkami, różnemi drobnemi fakcikami. Tak naprzykład zauważano, że posmutnienie Stanisława datowało się od jego pamiętnego zajścia w cukierni z kapitanem, który wreszcie już nigdy u niego więcej nie bywał, i z którym nawet nie witał się od owego dnia w towarzystwach, udając, że go nie widzi. Następ-