Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 106.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ma mignonne, czy nie wiesz, gdzie ja zgubiłam mój zarękawek?
— Musiała go kochana ciocia zgubić na ulicy, bo w sklepach widzałam, że go jeszcze miała, — odrzekła panna Jedlińska.
Au fait, oui, musiałam go zgubić na ulicy. Szkoda wielka, żeś tego nie spostrzegła, bo będę musiała znowu pójść do sklepów, aby kupić sobie drugi. Każ podać śniadanie, ma mignonne, bo głodna jestem.
Tozio wstał nagle, odszedł do okna i zaczął patrzeć na ulicę. Ryta otworzyła książkę i wpatrzyła się w nią.
W tej chwili uchylono ostrożnie drzwi i słodziutki, uniżony głosik męski zapytał:
— Czy można wejść?
— Prosimy, prosimy, — ozwała się Laura.
Wtedy na środek bawialnego pokoju wszedł otyły i krępy, z łysiną na głowie i brodawkami na twarzy gość; był nim Ignacy Jodek.
— Do stopek ścielę się pani sambelanowej dobrodziejce, rączki całuję panny Ryty, — mówił powitawszy wprzódy gospodynię.
Ryta oddała zimny ukłon, a pani szambelanowa wyciągnęła ku przybyłemu pulchną i pełną pierścionków rękę, a twarz jej ożywiła się bardziej uprzejmym uśmiechem. Pan Jodek był jej wielkim ulubieńcem i gdy się raz zeszli oboje, nie mogli dość nagadać się z sobą.
Le cher monsieur Jodek! — zawołała, — już się dowiedział, żeśmy przybyły!
— A jakże, a jakże, — odparł jowialny gość. — Kiedy takie pierwszorzędne gwiazdy pojawią się na naszym horyzoncie, nie sposób o tem ignorować. Od wczoraj wiem, żeście panie przyjechały, ale odłożyłem na dziś moją wizytę,