Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 069.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjaciołmi, ale widzisz, czyż to jego wina, że go jakoś tak pokierowano od lat najmłodszych, że już przywykł do tego i trudno mu się pozbyć dawnych zwyczajów. Czuję przytem, że gdyby nie ten Graba, do którego od pierwszego wejrzenia powzięłam formalną antypatję, Staś dawno już byłby innym. Wszak może pamiętasz, że wprzódy daleko częściej bywał on ze mną i daleko mniej grał w karty, a dopiero jak zapoznał się z Grabą, wzmogły się te wszystkie trapiące mnie jego zamiłowania.. Ale zato ja jestem pewna, że on ma bardzo, bardzo dobre serce i więcej rozsądku jak wszyscy jego przyjaciele, a do dzisiejszego wieczoru byłam także przekonaną, że mnie kocha...
— Chryste Panie! do dzisiejszego wieczoru? — zawołała Komorowska.
Celina zakryła twarz obu rękami i długo nie odpowiadała. Po chwili podniosła głowę i cichutko zapytała:
— Komorosiu, czy widziałaś ty kiedy panią Kamilę Graba?
— Widziałam pani.
— Nieprawdaż, że ona bardzo piękna?
— At sobie! nie szpetna, — zdecydowała Komorowska, — a czemu to pani pyta mnie o to?
— Nic, nic, tak sobie, — odparła Celina, i zamyśliła się głęboko.
Zrazu zamyślona twarz jej była bardzo smutna, ale stopniami wypogadzała się, stawała się spokojną, aż zawitał na niej dziwnie słodki, pełen rozrzewnienia i nadziei uśmiech. Poniosła rękę do piersi i rzekła cicho jakby do siebie:
— O, ja mam myśl, która mnie pociesza i odpędza odemnie wszystkie smutki i niepokoje! wszakże za kilka miesięcy... za kilka miesięcy ja będę matką...
Spojrzenie jej przeniosło się na święty obraz wiszący