Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 065.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I któż jest tym szczęśliwym? czy można wiedzieć?
— Lolo, — odrzekła krótko młoda kobieta.
Obaj mężczyźni rozśmiali się, Stanisław ostro i gardłowo, Edward przez zęby i z przymusem. Ostatnie odpowiedzi Cesi były naiwne i zdawały się żartobliwemi, ale gdyby w tej chwili kto zajrzał był pod jej spuszczone powieki, zobaczyłby tam dwie kręcące się pod rzęsą — powstrzymywane łezki.
W kilka chwil potem, Ordynat pożegnał państwa Klońskich i wyszedł, a małżeństwo zostało sam na sam.
Stanisław chodził ciągle po pokoju, Celina haftowała, kiedy niekiedy tylko zasmucony wzrok rzucała na męża.
— Stasiu, — wymówiła w końcu, — zdaje mi się, że jesteś w bardzo nie dobrym humorze? czyś czego zmartwiony?
Stanisław stanął przed nią, zamiast odpowiedzi, rzekł ironicznie:
— Czy wiesz Celino, że mocno się dziwię, iż do tej pory nie pomyślałaś o nauczeniu się angielskiego języka.
Celina wpatrzyła się w niego ze zdziwieniem.
— Zkąd ta myśl Stasiu? — zapytała, — i dla czego znajdujesz, że mi umiejętność tego języka potrzebna?
— Miałabyś przyjemność w rozmawianiu po angielsku z tymi, którzy wolą Anglję i wszystko co angielskie, niż własny kraj.
Celina wzruszyła ramionami.
Stanisław zamiast odpowiedzi, zaczął lekko pogwizdywać, ale skromna nuta arjetki silnie sprzeczała się z jego twarzą, którą napróżno usiłował chłodną uczynić. W zmarszczonych brwiach i połysku oka malowało się wzburzenie.
Nagle pochwycił kapelusz i zmierzył ku drzwiom.
— Wychodzisz Stasiu? — zapytała nieśmiało Celina, powstając i idąc za nim.