Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 173.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy nabożeństwo miało się ku końcowi, mężczyzna, który tak usilnie wpatrywał się w piękną pannę, przeszedł cały kościół i stanął przy kropielnicy z wodą święconą.
Musiał spodziewać się, że ktoś także do niej podejdzie, bo niespokojnem spojrzeniem czarnych błyszczących oczów, spoglądał ciągle w głąb kościoła — ku bocznemu ołtarzowi, u stóp którego siedziała młoda brunetka.
Nabożeństwo skończyło się, ludzie zaczęli opuszczać kościół. Piękna panna wychodziła także, ale nie zbliżyła się do kropielnicy i minęła czekającego znać na nią mężczyznę, ze spuszczonemi oczami i surową twarzą.
W chwili gdy zniknęła w drzwiach kościoła, jakaś popożna babulka w kapturku i francuskim szalu, żegnając się wodą święconą, usłyszała za sobą zgrzytniecie zębami. Obejrzała się i zobaczyła pięknie ubranego bruneta, którego ani posądzić można było o to, aby zębami zgrzytał, a oprócz niego nikogo przy kropielnicy nie było. Babulka musiała znać pomyśleć, że to djabeł ukryty w kątku za kropielnicą, oparzył się święconą wodą i zazgrzytał zębami, bo ze strachu szepnęła: — „Wszelki duch Pana Boga chwali!“ — i drobniutkim krokiem prędko wybiegła z kościoła.
Za nią wyszedł wysoki brunet i obejrzał się wokoło, ale nie dojrzał nigdzie pięknej panny, bo zniknęła ona w bramie domu, przed którym wczoraj Michałek rozmawiał ze stróżem.
Tej samej niedzieli ku wieczorowi, stróż domu, w którym mieszkał Pędzikowski z dwiema pannami, siedział na ławce przed bramą i kurzył sobie krótką fajeczkę, wpuszczając z ust ogromne kłęby obrzydliwego dymu.
Z za kościoła ukazał się znowu lokaj w zielonej liberji. Stróż ujrzawszy go, kiwnął na powitanie głową i z rodzajem uszanowania zdjął zasmoloną czapkę.