Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 160.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie wychodziłyśmy piechotą.
— Ja zaczęłam zajmować się gospodarstwem, ale o niczem wyobrażenia nie miałam, płaciłam za wszystko dwa razy drożej jak inni, a dowiedziawszy się o tem, martwiłam się okropnie i gniewałam na siebie za własną nieudolność.
— Bywało, często siadywałyśmy obie na tym ganku i wspominały nasze dawne, szczęśliwe czasy, i płakały do północy.
— A wtedy jeden tylko Tozio nas pocieszał, przychodził i opowiadał nam różne miejskie nowości, razem z nami wspominał dziecinne lata i czasem tak nas rozweselił, że jakoś lżej nam robiło się na sercach i nazbierałyśmy odwagi do przeniesienia sieroctwa naszego.
— Kochany, poczciwy, Tozio!
Cesia słuchała tych opowiadań kuzynek swoich zadumana, z głową opartą na dłoni. Liczne gwiazdy wschodzące na niebie, oświecały wyraz dobroci malujący się na białej twarzy i zamglone łzą współczucia jej oczy.
— Słuchajcie moje drogie, — rzekła po chwili, — jeżeli tak kochacie Tozia, to ostrzeżcie go...
— Boże! czyżby groziło mu jakie niebezpieczeństwo! — zawołała Laura blednąc.
— Ja nie wiem, — odpowiedziała Celina, — może to niebezpieczeństwo zrodziło się tylko w mojej pustej głowie, może to urojenie, ale gdybym była na waszem miejscu, prosiłabym Tozia, aby się nie wdawał z tym Grabą...
— Kalikstem Grabą? Tozio tak go chwali! ile razy jest u nas, zawsze o nim mówi!
— Mnie się zdaje, że ten Graba jest niebezpieczny człowiek, — mówiła Cesia.
— I w czemże mógłby być niebezpiecznym?
— Alboż ja wiem? są to moje przeczucia, nie oparte