Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 087.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skromnego otoczenia, w jakiem zostajesz, jesteś pani zawsze wielką panią.
— Zaprzeczać panu, byłoby z mej strony fałszywą skromnością, śmieszną zawsze, ale najśmieszniejszą w moim wieku. Uznaję zaprawdę to, coś mi pan powiedział, przyznając mu wzajem wielką znajomość odcieni towarzyskich i trafne zapatrywanie się na rzeczy.
Powiedziała to z godnością, ale i bardzo przychylnem na gościa swego wejrzeniem.
Jeszcze chwil kilka trwała rozmowa, nareszcie Graba wstał i powiedział:
— Zapominam się tu i utrudzam panią wizytą, która jak na pierwszą zbyt się długo przeciąga. Proszę jednak o przebaczenie i pobłażliwość; bo jeśli pani pozwolisz, często przychodzić tu i zapominać się będę.
— I owszem, — odpowiedziała pani G. szczerze, — i raz na zawsze proszę pana, abyś mię odwiedzał ile razy się to panu uczynić podoba. Jeśli już wypadek skazał pana na zamieszkanie naszej skromnej i odludnej uliczki, korzystaj pan o ile chcesz z towarzystwa sąsiadki, starej, ale gotowej zawsze przyjąć tak miłego jak pan gościa.
— Wierz mi pani, — z pełnem galanterji uszanowaniem mówił pan Graba, — że w stolicy świata mało spotkałem kobiet, w którychbym od pierwszego wejrzenia uczcił tyle rozumu i uderzającej zacności jak w pani. To też, — dodał z żartobliwym uśmiechem, — często dokuczać pani będę moją obecnością, a gdy już bardzo dokuczę, wypędź mnie pani ze swego domu bez wszelkiej ceremonji. Nie obrażę się, ale w krótce wrócę i znowu do jej drzwi zakołacę z pytaniem, czy można?
Pocałował ze czcią rękę pani G. i wyszedł.
Zaledwie znalazł się w swem letniem mieszkaniu, upadł