Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 017.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzała na rozmawiającego z uczennicą jej gościa. Spojrzenie to zupełnie było obojętne zrazu, ale w miarę jak patrzyła, okazywała się w niem ciekawość z głębszą jakąś połączona myślą.
Umysł Kamili odpowiadał zupełnie poważnemu i surowemu rodzajowi jej piękności. Chociaż młoda, lubiła ona może czytać w twarzach ludzkich, a twarz pana Kaliksta musiała się jej wydać godną czytania.
W istocie, wielka bladość rozlana na pięknych rysach Kaliksta, zmienny wyraz jego oczu, i to ustawiczne drganie nerwowe, nadające twarzy niezwykłą ruchliwość, mogły zwrócić i zaciekawić każde oczy. Ale co oznaczały te zjawiska oblicza ludzkiego, jakich zjawisk moralnych były one objawem i wypływem? Nie każdym oczom mogło to być zrozumiałe, a niepojętem koniecznie zostać musiało dla młodej dziewicy, która przed dwoma zaledwie laty opuściła ławę szkolną.
Kamila nie zrozumiała zapewne twarzy Kaliksta, i patrzyła na nią, jakby siląc się, aby ją zrozumieć. I nie patrzyła wcale ukradkiem, z obawą zwyczajną niedawnym pensjarkom, ale śmiało i z uwagą.
Ręce jej, trzymające haft zaczęty, opadły na kolana, piękna głowa znowu nieco się w tył odrzuciła.
Bywają oczy, które nieprzepartą, im właściwą siłę mają w swojem spojrzeniu. Nie potrzebują one pomocy ust, aby przywołać kogo, lub zwrócić na się czyjąś uwagę; same są energicznem wołaniem, i zmuszają głowy ludzkie, na które patrzą do odwracania się ku nim, jak się zwracają ku słońcu głowy słoneczników. W pewnem mieście znano kobietę, która gdy patrzyła z okna pierwszego piętra, każdy przechodzący ulicą musiał podnieść głowę i spojrzeć na nią, nikt nie mógł oprzeć się magnetyzmowi jej wzroku. Kobieta ta nie była wcale piękną; ale miała oczy, w których utworzyły się re-