Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 051.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
I.

Dzień był letni i świąteczny. Wszystko na świecie kwitło, jaśniało, śpiewało. Ciepło i radość lały się z błękitnego nieba i złotego słońca; radość i upojenie tryskały z nad pól porosłych zielonem zbożem; radość i złota swoboda śpiewały chórem ptaków i owadów nad równiną w gorącem powietrzu, nad niewielkiemi wzgórzami, w okrywających je bukietach iglastych i liściastych drzew...
Z jednej strony widnokręgu wznosiły się niewielkie wzgórza z ciemniejącemi na nich borkami i gajami; z drugiej wysoki brzeg Niemna, piaszczystą ścianą wyrastający z zieloności ziemi, a koroną ciemnego boru oderznięty od błękitnego nieba, ogromnem półkolem obejmował równinę rozległą i gładką, z której gdzieniegdzie tylko wyrastały dzikie, pękate grusze, stare, krzywe wierzby i samotne, słupiaste topole. Dnia tego w słońcu ta piaszczysta ściana miała pozór półobręczy złotej, przepasanej, jak purpurową wstęgą, tkwiącą w niej warstwą czerwonego marglu.
Na świetnem tem tle, w zmieszanych zdala zarysach, rozpoznać można było dwór obszerny i w niewielkiej od niego odległości, na jednej z nim linii rozciągnięty, szereg kilkudziesięciu małych dworków. Był to, razem z brzegiem rzeki zginający się nieco w półkole, sznur siedlisk ludzkich, większych i mniejszych, wychylających ciemne profile z większych i mniejszych ogrodów. Nad niektóremi dachami, w powietrzu czystem i spokojnem, wzbijały się proste i trochę tylko skłębione nici dymów; niektóre okna świeciły od słońca jak wielkie iskry; kilka strzech nowych mieszało złocistość słomy z błękitem nieba i zielonością drzew.
Równinę przerzynały drogi białe i trochę zieleniejące od porastającej je z rzadka trawy; ku nim, niby strumienie ku rzekom, przybiegały z pól miedze, całe błękitne od bławatków, żółte od kamioły, różowe od dzięcieliny i smółek. Z obu stron każdej drogi szerokim pasem bielały bujne rumianki i wyższe od nich kwiaty