Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 171.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czy walkę? czy śmierć? Któż wiedziéć może? Na wojnę jechał.

...„Fortuno ludzka, twoja to zabawa
Rzucać jak piłką...“




Sporo czasu minęło znowu. Na wilgotnéj drodze, pod niebem jesiennemi chmurami usłaném, u brzegu zczerniałego pola, na które stara wierzba sypała osiwiałe językowate swe liście, stałam naprzeciw tego człowieka zmieszana, prawie przelękniona, niewiedząca, jak mówić mu o tém, o czém wiedziałam, że myśléć on musi ciągle.
Okolica stała teraz cała w pomarańczowo-żółtych i brunatnych liściach, z za których tu i ówdzie wychylał się mętny rąbek Świsłoczy; wysoki wiąz przybrał cielisto-drewnianą barwę i deszcz misternie pręgowanych liści opuszczał na mokry i zżółkły mech strzechy, pod którą domek szary, stary, bardziéj niż wprzódy krzywy, niżéj niż wprzódy przysiadł ku ziemi. Ogród nagiemi badylami sterczał, gołębie skryły się przed wilgotnym chłodem, w czerwonych liściach jabłoni krakała wrona.
Nadchodząc, zobaczyłam go z pługiem parą koni zaprzężonym, wychodzącego z zagrody. Konie i pług na skraju pola zatrzymał, ręką czapki baraniéj dotknął, stanął, i jakby czegoś ode mnie oczekując, milczał. Zgarbione jego plecy zakreślały wypukłe półkole, na policzkach, obok téj fałdy,