Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 170.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Śliczna to była, złota, zgrabna, ku niebu patrząca armatka! Wdzięków jéj nawet kurzawa szczędziła, szybko ześlizgała się z jéj wypolerowanego łona, samo słońce ubierało ją w suknią błyszczącą i osypywało pocałunkami, z których tryskały płomienie. Zdawała się być drogocennym klejnotem świata z miłością i sztuką wymodelowanym odłamem mocnego bronzu ziemi; i jak klejnot drogocenny, jak część samego szpiku ziemi oskrzydlał ją i strzegł poczet konnych mężów.
W tym długim, huczącym ściśliwym sznurze koni, wozów, żelaznych łańcuchów i uzbrojonych mężów, Kazio wydawał się atomem, automatem, ziarnkiem pyłu w chmurze kurzawy, tak zupełnie niczém, jak niczém jest wola człowieka, wobec mocy żelaza, dusza człowieka wobec bronzowych i ołowianych kości ziemi.
Od czasu, gdy go widziałam, zmienił się trochę, na twarzy schudł, w ramionach jeszcze poszerzał, bujniejszy wąs puścił się mu nad wargą, teraz do zbladlego[1] korala podobną i oczy jego z większéj zda się głębokości na świat poglądały. Nie były już one, ani kryształowe, ani ruchliwe jak dawniéj, lecz omglone i nieruchome, ze szklistą zadumą utkwiły w dalekim punkcie przestrzeni.
Co tam daleko spostrzegał? Domek pod wiązem? pola szerokie? gołębie nad strzechą? czy kraje nieznane? wysokie góry, bogate winnice, dolinę róż?

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – zbladłego.