Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 157.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łam ale słowa pieśni przez chwilę jeszcze rozróżniałam wyraźnie.

— Słabemu moc dasz, wnet słabość mocnemu,
I w lot zwycięstwo dziś zwyciężonemu.


Teraz to już słowa przestały mi być słyszalne i tylko nuta ich, w niewielkiém oddaleniu, nie utraciła nic z rozciągłości swojéj i monotonnéj, poważnéj melodyi.
Stary człowiek w kapocie i baraniéj czapce, nad którą znowu wzbijały się i na młodych gałęziach zawisały sine zygzaki dymu, profilem ku mnie zwrócony, ku polom patrzał.
— Cały to mój gospodarz teraz i wyręczyciel... Wczas téż wyrósł, bo choć dusza i chętliwa była-by jeszcze do pracy, gliniane ciało domaga się odpocznienia. A jakże!
Śmiał się cichym, piersiowym śmiechem, w którym słychać było i rozradowanie głębokie, i do gwizdania fleciku podobną chrypkę. Zapytałam, co-by ta chrypka oznaczała, i jakie dolegliwości w piersi uczuwa? Czy w twardém życiu, tak bardzo przywykł do fizycznych cierpień, że o jedno mniéj, albo więcéj wcale nie dbał, czy téż tak był zewnętrznym światem zajęty, że na siebie samego uwagi nie zwracał? ale pytanie moje zdziwiło go i nawet rozśmieszyło. Ręką machnął.
— Głupstwo! zaśmiał się, żeby więcéj biedy na