Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 225.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zajmie się wykonaniem swego planu... Zwrócił się do Maryana:
— Będziesz spólnikiem moim? n’est ce pas? Z trudnością mógłbym się obejść bez ciebie. Masz wyborne czucie ze sztuką, jesteś subtelny...
— Czemużby nie? — odpowiedział Maryan. — Trzeba tylko przedewszystkiem dla zbadania terenu pojechać do Ameryki jeszcze przed wystawą...
— Naturalnie przed wystawą, aby w czasie wystawy rozpocząć akcyę. W kwestyi kapitału...
— Sprzedam ruchomość swoją, która niejaką wartość posiada i raz jeszcze zaciągnę dług — niedbale dokończył Maryan.
Baron stanął, myślał chwilę, zwiędła twarz nabierała tego wyrazu filuterności, który Francuzi nazywają polisoneryą. Ogarniała go wesołość.
— Czmychniemy! — zawołał i uczynił przytem taki ruch nogą, jakiego dokonywa ulicznik dla złapania na stopę podrzuconego w powietrze chodaka.
Maryan wstał i zupełnie już otrząsając się z martwoty, prawie wesoło także zawołał:
C’est une idée! Do Ameryki!
Wtedy z głębi niezmiernie szerokiego i głę-