Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 207.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ludzkości zaakceptować i na życie cisnąć «krwawą plwocinę wzgardy». «Krwawa plwocina», jak wiadomo z sonetu Artura Rimbaud’a o samogłoskach, staje przed oczyma każdego, kto wymawia samogłoskę i, tak jak samogłoska a nasuwa obraz «czarnych kosmatych much, które brzęczą dokoła srogich smrodliwości».
Ah, non, mes amis! Non, non! Przechodzi to moje siły! Au nom du ciel! błagam was, ani słowa więcej!
Z tym wykrzykiem, Artur Kranicki, jak szczupak z wody, wyrzucał się z niezmiernie głębokiej katedry i z ramionami w powietrzu wołał dalej:
— Srogie smrodliwości! Krwawe plwociny! to nie poezya! to nawet nieprzyzwoite! A te kosmate muchy krążące dokoła... tego... Non! czuję mdłości, qui me montent à la gorge! Non, mes amis! Nie zgodzę się nigdy, aby to było poezyą!
Aż mu głos w dyskant wpadał, tak czuł się zraniony w swoich pojęciach estetycznych. Młodzieńcy śmieli się. Ten kochany, poczciwy p. Artur był niewiniątkiem! Pomimo swoich lat czterdziestu kilku bien sonnés, swoich historyi romansowych, swego zamiłowania w gastronomii i innych dobrych rzeczach, najwyższym szczytem wszelakiej luźności byli dla niego: Bocca-