Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 193.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Malwina stała się prawie tak białą, jak futro, które otaczało jej szyję, a w tejże samej chwili Irena przemówiła:
— Czy będziesz także na tym wieczorze, ojcze?
— Wpadnę tam na godzinę. Jak zwykle, czasu nie mam.
— Co za szkoda — odezwał się baron Emil — że nie mogę ofiarować panu w podarunku części mojego! Jestem pod tym względem prawdziwym bogaczem.
— A ja nędzarzem! I dlatego pożegnać już państwa muszę.
Uchylił kapelusza i zaczął schodzić ze schodów, gdy usłyszał za sobą głosy Ireny:
— Mój ojcze!
Powiedziała matce i baronowi, że chce kilka słów zamienić z ojcem i ze schodów zbiegła. Wspaniała sień była pustą i w obfitem świetle lamp tylko wygalonowany szwajcar na widok pana domu stanął z ręką złożoną na klamce oszklonych drzwi. U dołu schodów, wysoka panna, w czarnych puchach futrzanych, nieco sztywna i bardzo biała, po francusku mówić zaczęła:
— Przepraszam, że w miejscu tak niewłaściwem... ale muszę powiedzieć ci, mój ojcze, że