Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 192.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kapelusz z najprzyjemniejszym uśmiechem, na jaki wargi jego zdobyć się mogły, zapytał:
— Panie zapewne z wizyt?
Spotkanie to miało świadków. Malwina, owinięta futrem, którego białe brzegi ukazywały się z pod głębokiej czarności aksamitu, z uśmiechem także odpowiedziała:
— Tak; oddałyśmy kilka wizyt...
Ale Irena, o jeden schodek niżej stojące, z niezwykłą w niej żywością podchwyciła:
— Teraz wracamy z magazynów, gdzie spotkałyśmy się z baronem.
— Jakież projekty na wieczór? — zapytał znowu Darwid.
— Pozostaniemy w domu — odpowiedziała Malwina.
— Jakto? — zaczął — a dzisiejszy wieczór u księstwa Zenonostwa?
— Nie miałyśmy zamiaru — spróbowała bronić się Malwina, ale wzrokiem spotkała spojrzenie męża i głos załamał się jej w gardle.
— Pojedziesz z córką na ten wieczór — wymówił szeptem cichym, ale który syczał mu w ustach.
I zaraz dodał głośno, z uśmiechem:
— Radzę paniom znajdować się na tym wieczorze.