Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 181.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nia tylko mowy tej dosłuchiwać do końca, a gdy Maryan z krótkim i trochę ostrym śmiechem ostatnie wyrazy wymówił i umilkł, z ust jego szybciej, niż kiedykolwiek bywało, zerwały się słowa:
— Nieprawda. Mylisz się grubo. Inaczej myślę i czynię. Nad teoryą zasad rozmyślać nie miałem czasu, ale całe życie moje było oparte na jednej z nich, na pracy. Praca umiejętna i żelazna była moją zasadą i uczyniła mię tem, czem jestem...
— Przepraszam cię, mój ojcze, że przerywam... — zawołał Maryan — bardzo przepraszam, ale jedno tylko zapytanie: jakim był cel twojej pracy? Cel? Cel? To nam rozstrzygnie wszystko. Bo zasada może tkwić w celu tylko, nie w pracy, która jest tylko środkiem do osiągnięcia celu. Co było twoim celem, mój ojcze? Przecież nie zbawienie świata, lecz zadowolenie własnych żądań, własnych, nie żadnych z góry narzuconych i pokornie przyjętych, ale własnych, indywidualnych. Przedmiotem ich był wielki majątek, wysokie stanowisko. Przez pracę dążyłeś do ich zdobycia i nie spostrzegam tu żadnej zasady, oprócz tej, którą sam wyznaję: trzeba umieć chcieć. W samej więc istocie rzeczy zgadzamy się z sobą, mój ojcze, tylko ja,