Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 164.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niepyszna pani będzie musiała do miasta powrócić!
— Ale gdzież tam! Byłoby to przecież z jego strony niegrzecznością!
— Któż to taki ten ładny blondynek? — zagadnął jakiś głos niewieści.
— Młody Darwid. Syn tego sławnego spekulanta.
— Jakiż młody! To dziecko?
— Człowiek z milionami, jak brzoskwinia na słońcu, prędko dojrzewa.
— Po jakiemu oni mówią? Dosłyszeć nie mogę, ale nie po francusku.
— Po włosku, bo ona Włoszka.
— Ależ trzepie po włosku, jakby Włoch rodowity!
Ten sam głos, który mówił o brzoskwini, zauważył:
— Miliony to jak Duch św.: kogo dotkną, ten zaraz wszystkimi językami świata mówić zaczyna!
Wszyscy odjeżdżający już zniknęli we wnętrzu wagonów, których drzwi z suchymi stukami zamykać się zaczęły. Artystka tym razem szybko postąpiła naprzód, ale młody Darwid powiedział słów kilka, od których zrazu na twarzy jej odmalowało się zdziwienie, a po-