Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 117.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

młodość skromną, ubogą, pracowitą i odzywa się ona do mnie często z wyrzutem. Ty o tem nie wiesz, bo pomiędzy nami na zwierzenia czasu niema.
Jestem jedną z tych kobiet, które potrzebują czuć nad sobą opiekę, mieć przy sobie ucho, któreby słuchało ich serca i rozum, któryby kierował ich sumieniem. Jestem słabą. Jestem lękliwą. Lękam się, czy potrafię w twojej nieobecności częstej, prawie ciągłej, dobrze wychować dzieci. Umiem tylko kochać je, dałabym za nie życie, ale jestem słabą. Proszę cię, abyś nas, mnie i ich, tak często, tak prawie ciągle nie opuszczał... niech raczej zmniejszy się ten zbytek... owszem, będę rada, zbliży to nas ku sobie. Proszę cię, Aloizy...
Pochyliła jego ręce i zdaje się, że je całowała; co pewna, to że opadła na nie bladozłota fala jej rozpuszczonych włosów. Irena, chociaż miała wówczas lat dziesięć tylko, uczuła żal nad matką i z wytężoną ciekawością czekała odpowiedzi ojca.
— Czegóż właściwie chcesz? — przemówił. — Słucham, słucham i ciągle niebardzo jeszcze wiem o co idzie. Czy o to, abym przerwał pracę, którą lubię i która mi się powodzi?