Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 098.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cał się ku stojącemu w rogu pokoju zegarowi. Kara zaś, z powagą na różowej twarzy, wyciągnęła ku niemu tylko co obudzonego i jeszcze zaspanego pieska.
— Przedewszystkiem, ojczulku, proszę pogładzić Pufka... Pufik ładny jest i grzeczny; niech ojczulek choć raz go pogładzi.
Z roztargnieniem powiódł kilka razy dłonią po jedwabistym grzbiecie pinczerka.
— Już pogładziłem — rzekł. — A teraz, jeżeli nic innego nie masz mi do powiedzenia, to...
— «Nie mam czasu!» — śmiejąc się, dokończyła i opuściwszy Pufka na fotel, obu ramionami ojca oplotła.
— Nie puszczę! — zawołała — musi tateczko darować mi kwadrans, dziesięć minut, ośm, pięć minut czasu. Będę mówiła prędko, prędko! Czy nic więcej nie mam do powiedzenia? Ależ mnóstwo rzeczy! Siedziałam sobie w kątku, patrzałam, słuchałam i nie rozumiem, tateczku, po co tylu ludzi do ciebie przychodzi? Kiedy się na to wszystko patrzy z kątka, to takie śmieszne! Wchodzą, kłaniają się...
Tu poskoczyła ku drzwiom i zaczęła ruchami, gestami, mimiką odgrywać to, o czem