Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 092.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zresztą, ty wiesz, że ja nikogo bardzo nie lubię.
— Ani mnie? — pieszczotliwie zapytała Kara, ponsowemi usty dotykając bladego policzka siostry.
— Ciebie... trochę! Ale idź już sobie. Przeszkadzasz mi czytać...
— Pójdę. Chodźmy, Pufiku... chodźmy!
Z pieskiem na ręku odeszła, ale we drzwiach stanęła i zwracając się do Ireny, nieco naprzód podana, stłumionym głosem zawołała:
— Bo ja go nie lubię... sama nie wiem za co, ale nie lubię. Dawniej lubiłam, ale od jakiegoś czasu nie lubię, nie znoszę, nie cierpię... sama nie wiem za co!
Przy ostatnich słowach okręciła się swawolnym ruchem i poszła dalej. Irena szepnęła nad książką:
— Sama nie wie! Nie wie! Dlatego tańczyć może z pieskiem! Jakie to szczęście być pastuszkiem!
Mała, idąc, zaczęła znowu nucić, ale w pobliżu drzwi ojcowskiego gabinetu umilkła i stanęła. Z gabinetu doszedł ją gwar kilku rozmawiających głosów męskich. Spuściła głowę i szepnęła: