Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zbyteczną — odpowiedziała. — Gdybym umiała być surową...
Śmiejąc się, przerwał:
— Tobym zmykał, a tak wszakże stosunki pomiędzy nami panują wyborne, chociaż konstytucyjne, albo i republikańskie...
— Głosuję za anarchią! — wtrącił baron Emil, pomagając Irenie wsiąść do karety.
Mówił nieco przez nos i przez zęby, trudno zgadnąć, czy z natury, lub z przyzwyczajenia, ale nadawało to jego mowie cechę lenistwa i wzgardliwości.
— A o dysonansach jutro, n’est ce pas? — zapytał.
— I o zgrzytach! — dokończyła ze śmiechem Irena, przyczem ręka jej o kilka sekund dłużej, niż było trzeba, pozostała w dłoni barona.
Wkrótce potem, Malwina Darwidowa siedziała w gabinecie niedużym, do wywatowanego i wyzłoconego wnętrza kosztownej bomboniery podobnym, przed stolikiem, okrytym przyrządami do herbaty. Srebra ciężkie i kunsztownie wyrobione, porcelana drogocenna, przysmaki wyszukane, wabiące wzrok zdobnością, a smak woniami, przytłumionemi jednak silnym zapachem hyacyntów, bzów, fijołków, rozkwitają-