Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 015.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Prawnik, zasiadł w milczeniu na jednym z rozłożystych i nizkich foteli, a z kolei budowniczy rozłożył na stole plan gmachu publicznego, który, przed rozpoczęciem robót na wiosnę, musiał być w zimie wykończony. Darwid słuchał znowu, milcząc, myśląc, patrząc na wskazywane rysunki źrenicami stalowemi, w których czasem przelatywały iskry pomysłów, wytryskujących z mózgu i które po chwili biegłemu specyaliście przedstawiać zaczął. Mówił z cicha, płynnie, bardzo zwięźle i jasno. Budowniczy odpowiadał z uszanowaniem i jak przedtem prawnik, nie bez pewnego zdziwienia. Boże wielki! ten człowiek umiał wszystko i znał się na wszystkiem; po obszarach prawoznawstwa, matematyki, budownictwa przechadzał się swobodnie, jak po swoim pokoju! Darwid spostrzegł zdziwienie otaczających i na wązkich wargach osiadła mu ironia. Czy ci ludzie wyobrażają sobie, że on mógł do takich przedsięwzięć zabierać się jak ślepiec do rozpoznawania barw? Czynią tak niektórzy i giną! On rozumiał, że dziś tylko wiedza kolosalna może być fundamentem dla wznoszenia piramidalnych fortun i jedna tylko jego pamięć znała te długie szeregi nocy, które przepłynęły mu nad głową bezsenną i zdobywającą wiedzę.