Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 009.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

usuwać tego, co jest trafem. Więc trzeba było nie dawać się obalić trafowi, pod ciosami jego przypadać do ziemi i kurczyć ścięgna, ale tylko dlatego, aby uczynić skok elastyczniejszy, cios odbić i nowy łup pochwycić. Była to pomyślność wzbierająca i opadająca jak rzeka, była to także gorączka, nieustannie kąpana w chłodnej rozwadze i rachubie.
Zresztą, bryczki pocztowe, wagony, dzwonki na dworcach, naglące do pośpiechu, iskrzące się śniegi dalekich północy, góry piętrzące się na granicy, rozdzielającej dwie części świata, rzeki przerzynające przestwory bezludne, horyzonty — podkreślone ponuremi liniami od początku wieków samotnych tajg. Potem, na przemian: zgiełk, blask, ścisk, świetność stolic, a w stolicach mnóstwo drzwi, z których jedne naoścież otwarte, inne zamknięte szczelnie; więc względem tych drugich giętkość kociej łapy, robiącej szczeliny tam, gdzie dużego otworu uczynić niepodobna.
Rodzinę wypadało opuszczać na długie miesiące, niekiedy na całe lata, a nawet żyjąc z nią pod jednym dachem, stawać się jej rzadkim gościem, a nie być nigdy jej stałym, poufnym towarzyszem. Na stałość, poufność, wszelką czułość w stosunkach z ludźmi, nawet najbliższymi, Alojzy Darwid czasu nie miał, zarówno jak nie