Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 202.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czułość i takie zuchwalstwo! Jak ona zuchwale rzuciła mu w oczy słowo: «nikczemność!» Ale miała słuszność. Popełnił wówczas nikczemność, tak samo, jak i wogóle popełnić musiał wiele głupstw... No, ale «okrucieństwo nadaremne» wynagrodzi... Irena dowie się, że nie był tak... Nie, ani ona, ani nikt nie dowie się o pobudkach jego czynu. Podniósł głowę, w której raz jeszcze uczuł przypływ dumy. Nie, z pobudek swoich zdawać sprawy, spowiadać się, w postawie grzesznika skruszonego klękać, ani też pozy bohatera przybierać, przed nikim nie będzie. Niech myślą co chcą. Cóż go to obchodzić może? Nic go nie obchodzi.
Wypadkiem wzniósł oczy w górę i ujrzał zawieszoną w powietrzu twarz dziewczęcą, okrągłą, różową, w jasnych włosach, która uśmiechała się do niego miłośnie i powiekami czyniła wyraźny ruch przyzywający. Obrazka Greuza tu nie było, jednak zjawisko było. Ze wzrokiem ku niemu wzniesionym, uśmiechnął się:
— Dobrze, maleńka, zaraz!
Wziął pióro i zaczął pisać depeszę telegraficzną pod adresem Ireny. Skreślił adres, a potem napisał: «Przyjedź jak najprędzej dla zabrania Pufka». Nic więcej. Położył pióro, zadzwonił i lokajowi powiedział, aby depesza na-