Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 189.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szemi szpilkami ironii. Myślał długo, aż głośno wymówił:
— Więc cóż?
A potem, tonem pytającym, prawie krzyknął:
— Czy omyłka?
W błysku myśli, że życie jego, razem z trudami, walkami i zdobyczami swemi mogło być — omyłką, ujrzał znowu twarz bladego przerażenia.
Pufik, może przelękniony krzykiem, który wydarł się z ust jego pana, szczeknął kilka razy. Darwid odwrócił się od biurka i wzrokiem spotkał stojącą za drzwiami czarną ścianę.
— Omyłka? — powtórzył zapytanie.
Ciemność milczała i obliczem bez oczu zdawała się patrzeć na niego uważnie, uparcie. Szybko postąpił kilka kroków i przycisnął guzik dzwonka. Do wchodzącego lokaja, drzwi wskazując, rzekł:
— Oświetlić mieszkanie!
Po kilku minutach, szereg salonów wynurzył się z ciemności i stanął w świetle pozapalanych lamp i świeczników. Kuliste lampy, u ścian płonące, rozlewały mgliste pół światło, w którem gdzieniegdzie migotały złote połyski i majaczyły zarysy malowanych twarzy i pejzażów. Z cienistych kątów dobywały się nie-