Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 174.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie.
Profilem ku niej zwrócony, patrzał przez szybę na różowy obłok, płynący w zmierzchu nad przeciwległym dachem. Coś mu ten obłok przypominał... coś przypominał! Ona patrzała na niego i po chwili przemówiła jeszcze:
— Córka nasza pisywać będzie do ciebie, Aloizy.
Spiesznie przerwał:
— Córka twoja!...
Zdziwiona zaczęła:
— Irena...
On już wiedział, co mu ten różowy obłok lecący pod zmierzchającym niebem przypominał. Kara!
Odwrócił się twarzą w twarz ku stojącej przed nim kobiecie i powtórzył:
— Irena jest twoją córką... bo cóż znaczą związki krwi, gdyż żadnych innych niema? Ja miałem dziecko jedno, swoje...
W tej chwili zakipiała w nim żądza mszczenia się i druzgotania, więc dokończył:
— I utraciłem je — przez ciebie!
— Przeze mnie?
Pytający wykrzyknik ten był pełen zdumienia.
— Nie wiesz więc o niczem? Utajono to przed tobą? Słuszny wzgląd na delikatne nerwy