Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 124.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiele razy w życiu był kochany i kochał — na sposób różny, ale jak tę... nigdy... żadnej!...
Nie wie, nie pamięta, nie zdawał sobie sprawy z tego, co potem było, ale zdaje się, że głośno płaczącą wzięła ją w objęcia córka, że Maryś był tam także i wiele innych osób, które wchodząc, wychodząc, cichymi krokami i słowami sprawiały coś podobnego do szelestu opadających z drzew liści. On w jakimś kącie pokoju siedział, czy stał, nie pamięta... tylko przypomina sobie, że otaczał go zapach bzów kwitnących, których pokój ten był pełen, aż nakoniec uczuł, że już późno, że trzeba mu już wyjść, tak, jak wychodzili inni. Nie módz być w nieszczęściu z istotą kochaną — to ból najnieznośniejszy ze wszystkich. Ale życie miewa czasem okrucieństwa takie. La vie est quelquefois atroce! Poszedł jeszcze zobaczyć »maleńką«, i tam, oprócz niej, zobaczył tego... półbożka, w takiej postaci, że pomyślał: Voilà aussi un homme fini! W tem miejscu myśli swoich Kranicki oparł ramię o poręcz ogrodowej ławki, dłonią zasłonił oczy i stawił sobie przed wzrok wyobraźni widzenie dziwne, które wydawało się bajką, snem...
Co za przepych, jaka oryginalność pomysłu i smaku! I jaka góra usypanego złota! Był to podobno pomysł i smak Maryana. Duży salon