Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 105.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wała ciężkim, śpiesznym, chrapliwym oddechem, i kaszel wstrząsał ciałem, którego kształty wysmukłe i wątłe, jak delikatna rzeźba rysowały się pod błękitnym jedwabiem kołdry. Kiedy Darwid wchodził do pokoju, od łóżka chorej oddalała się kobieta w ciemnej sukni, nie sprawiającej szelestu najlżejszego, i stawała daleko, z twarzą zmęczoną, zwiędłą, pod gładko uczesanymi włosami, zupełnie tej samej barwy, co te, których potargana gęstwina zlewała się na poduszce chorej z blademi światłami słońca.
— Jakże ci jest, maleńka? Może czujesz się nieco lepiej? Może chcesz czego?
Za całą odpowiedź, twarz do szkarłatnego kwiatu podobna zwracała się ku ścianie, zalanej gałązkami niezapominajek i pękami róż.
— Czemu nie odpowiadasz, Karo? Może chcesz czego? Powiedz tylko... szepnij! No, powiedz na ucho? Może przynieść ci co, sprowadzić, kupić? Może cokolwiek lubisz? cokolwiek posiadaćbyś chciała? na cokolwiek popatrzeć? Wszystko mieć możesz... wszystko... powiedz tylko... szepnij mi na ucho!
Ale daremnie, nizko pochylony, ucho swe prawie do samych ust jej zbliżał, nie wychodził z nich żaden dźwięk, ani szept, tylko twarz