Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 097.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z pod czarnych woalów, przez blady świt zgarnianych, z mętnymi pobłyskami barw, szkieł i kruszców, występowały obrazy, zwierciadła, plusze, mory, politury, pozłoty, mozaiki, marmury, porcelana...
W gabinecie pana domu świtało także; jednak lokaj zapalił tam nad okrągłym stołem wiszącą lampę. Darwid, bardzo blady, ruchem nerwowym zrywał raczej z rąk, niż zdejmował rękawiczki.
— Więc ode mnie przyszła?... stąd przyszła?... Mówi pani, że była u mnie i wróciła... taka?... Ależ ona wczoraj nie była tu wcale, nie widziałem jej, nie była...
— Była — odpowiedziała miss Mary; — mówiła, że idzie do pana, nie wracała dłużej niż przez godzinę...
— Może u matki?
— Nie — zaprzeczyła Angielka; — zapytywałam o to jej siostrę. Nie była u matki, była tu...
Darwid, zdumiony, zamyślił się i nagle wykrzyknął:
— A!
Było coś tragicznego w geście, którym wskazał dużą etażerkę pełną książek, tworzącą za