Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 095.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

potem znowu ucichła, U nóg jej, podobny do kłębka popielatych jedwabiów, Pufik zlekka chrapał. Ulica za ogrodem milkła i umilkła. U okien świt zaczął pobielać spuszczone story i rozpraszać nad sprzętami czarną zasłonę ciemności. Miss Mary znużona, w długim penioarze, gotowa do szybkiego zerwania się z pościeli, usnęła, spała czas jakiś i obudziła się z uczuciem wielkiej trwogi. Obudził ją dotkliwy chłód, powiew mroźnego powietrza, wpadający przez otwarte drzwi. Zerwała się i z krzykiem wbiegła do pokoju Kary. Tu, od progu, zobaczyła z za szeroko rozchylających się liści palmowych wielkie okno otwarte naoścież i na niem siedzącą wysmukłą postać, białą w szarem świtaniu. Kiedy to uczyniła? Jak długo tak siedziała, z plecami opartemi o ramę okna, ze zwisającemi w powietrze nagiemi stopy, z piersią i ramionami nawet z wątłego batystu obnażonemi? Nikt nigdy dowiedzieć się nie miał. Miss Mary, z siłą, którą tylko przerażenie dać może, niosąc ją do pościeli, czuła w objęciu członki tak zesztywniałe, jakby do ostygłego już trupa należały; ale pierś podnosiła się i opadała w oddechu ciężkim, głośnym, policzki i czoło płonęły. Pół minuty, okno zamknięte; miss z całej siły rąk długich i giętkich