Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 094.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strzegła coś, o czem nie była pewną, czy jej się tylko zdawało. Spostrzegła, że gdy usta matczyne spoczęły na jej czole, po ciele Kary, całem od tyłu czaszki do stóp, przebiegło drgnienie. Ale miss Mary nie była pewna, czy istotnie Kara od głowy do stóp zadrżała, czy też tylko tak jej się zdawało. Po odejściu Malwiny, stała jeszcze przy łóżku, z oczyma pogrążonemi w drobnej twarzy, coraz więcej rozżarzającej się rumieńcem coraz jaskrawszym. Na wargi purpurowe wybiło się kilka plamek czarnych; były spieczone, wpółotwarte i pobłyskiwały z za nich perły drobnych zębów.
Chora jest, ale usnęła! — myślała miss Mary. Może ten strach, o którym mniemała, że dziecko w pustych salonach pochwycił, był wymysłem jej wyobraźni? Było to zapewne nic więcej, tylko niezdrowie, może nawet małe niezdrowie, skoro tak prędko usnąć jej dało.
W pokoju Kary, jak błękitna iskra, świeciła mała lampka nocna; obok za otwartemi drzwiami długo w noc szeleściły karty książki, przez czuwającą Angielkę przewracane. Miss Mary czuwała długo i wiele razy stawała we drzwiach, pochylona, zdala wpatrzona w pościel, od której dochodził ją jednostajny wciąż szmer oddechu. Śpi. Kilka razy poruszyła się i stęknęła