Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cze cokolwiek robiły... nie wiem... znajdzie się możność istnienia. Ale proszę cię, ojcze, abyś chciał wierzyć, że w żadnym wypadku tu nie zostaniemy.
Tak blademi, że prawie sinemi wargami, uśmiechnęła się i dodała:
— Albo mieszkankami Krynicznej, albo wyrobnicami bytu swego w którem z miast oddalonych... co wolisz, ojcze. W ostatniej instancyi od ciebie to zależy. Jedno z dwojga uczynimy najpewniej, to jest, ja właściwie uczynię, która jestem... jedyną obroną mamy. Jestem też od kilku miesięcy pełnoletnią, skończyłam rok dwudziesty pierwszy, i... nikt, nic przeszkodzić mi nie zdoła tak uczynić.
Patrząc na nią w tej chwili, trzeba było wierzyć, że nikt i nic przeszkodzić jej w spełnieniu postanowienia nie zdoła. Pomimo różnicy płci i wieku, wydawała się żyjącym portretem ojca. Ta sama co u niego chłodna pewność siebie, to samo spojrzenie jasne, przenikliwe, stalowe, ten sam uśmiech zagadkowy na wrażliwych i razem chłodnych ustach. Jakby pomimo woli głos zniżając, mówiła jeszcze:
— Powinnyśmy radykalnie położyć koniec naszej... idyli rodzinnej, przez wzgląd także na Karę. To jeszcze pastuszek... o niczem nie wie...