Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 075.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

różne; ten jest taki. Jednak chęć, której mama doświadcza, oddalenia się od światowego zgiełku i blasku, rozumiem zupełnie, bo naprzód...
Uczyniła ręką gest lekceważący.
— Te wszystkie honory, blaski, zbytki i t. p. są »wrotami, przed któremi stoją grabarze«, to jest, że za niemi panuje proch, pustka, nic...
— Wielki Boże!... — rzekł Darwid.
— Co mówisz, mój ojcze? — zapytała.
— Twój wiek, to świetne położenie, w którem znajdowałaś się od dzieciństwa — i to rozczarowanie...
— Właśnie to świetne położenie, mój ojcze... właśnie może z powodu tego świetnego położenia... Ale nie o mnie idzie... Tylko, że wskutek tego, co we mnie rozczarowaniem nazywasz, zdolna jestem zrozumieć chęć mamy opuszczenia świata, tembardziej, że gdybym znajdowała się w jej położeniu, i dla mnie, tak jak dla niej wszystkie hołdy, blaski, zbytki, zabawy — byłyby niepodobne. To już od charakteru zależy. Oprócz tego, mama pamięta, że wszystko, czego używa, należy do ciebie, mój ojcze, a używanie, zaprawione pogardą i widocznem niepodobieństwem, aby kiedykolwiek do jakiegokolwiek porozumienia dojść mogło, to taka trucizna... Dlatego też prosiłam cię, ojcze, o darowanie mi