Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 061.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzeciem... z uczuciem obcości względem otoczenia i otaczających. Nic nie pomogło: ani żelazna praca, którą głośno tu wysławiano, ani zgromadzone przez nią miliony, dla których wyznawano cześć nietajoną. Pomiędzy tymi ludźmi, do których koła pragnął zawsze wejść jako część jego integralna, na tym szczycie społecznym, ku któremu wspinał się marzeniem i staraniem, uczuł się jak w krześle niewygodnem, na chłodne powietrze wystawionem i wszelkich widoków pozbawionem. Nie miał tu na czem oprzeć wzroku i myśli. Pustka. Pustka i nuda. Trochę upokorzenia także, które jak robaczek drobniutki, lecz zjadliwy, świdrowało mu dno serca. Nic więc dziwnego, że zdając sobie sprawę ze sposobu użycia tego czasu, ze wszystkiego, co widział, słyszał i czego doświadczył, miał na ustach jeden ze swych uśmiechów najwięcej szpilkami najeżonych, a w myśli powtarzający się wyraz: — Nędza!
Był zbyt rozumny, aby wielu rzeczom tego świata, tym nawet, których pragnął i ku którym dążył, imienia tego niekiedy nie nadawać.
Po kilku dniach pracy tak wytężonej, że zdumiewało tych, którzy na nią patrzali, a z sił obierała udział w niej biorących, w godzinie przedwieczornej przyjmował jak zwykle w ga-