Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 029.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stawę każdego; teraz słowa dużego pana powtórzyła głosem najgrubszym, na jaki tylko zdobyć się mogła:
— Nie miałem jeszcze zaszczytu być przedstawionym żonie i starszej córce pana, a tyle słyszałem, że i t. d.
Potem rozmawiali jeszcze z ojczulkiem o czem innem, a odchodząc powiedzieli jej kilka ładnych komplementów. Ona dygała. Śmiało powiedzieć może, że z blaskiem odegrała rolę dorosłej panny. Ojczulek po odejściu gości powiedział, że cieszy się z wizyty dużego pana, bo znajomość z nim jest mu potrzebna dla interesów. Potem zamyślił się, aż rzekł:
— Wiesz co, maleńka? Trzeba, abyś zaczęła już pokazywać się w świecie!
Tu Maryan półgłosem mruknął:
— Nowej kolumneczki zapotrzebował do swojej świątyni...
Irena uśmiechnęła się; Malwina udała, że nie słyszy; Kara rozszczebiotana, nie słyszała i szczebiotała dalej:
— Potem ojczulek mówił, że mama i Ira prowadzą życie klasztorne, mało przyjmują i wyjeżdżają. Ma to minę nieszczęścia domowego, albo bankructwa. Taki pozór jest czemś brzydkiem wogóle i dla interesów szkodliwem.