Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 024.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ryan — strzeż się sentymentów, ja ci to mówię, twój pradziadek!
— Wybornie powiedziane! — ozwała się od zwierciadła Irena. — Kara ma duszę tak pierwiastkową, a ty...
— Tak schyłkową — wtrącił Maryan.
— Że masz prawo do tytułu jej pradziadka...
— Witam cię prababuniu! — zaśmiał się ku siostrze, a do matki mówił: — Bo widzi mama, z dużą siostrą jużeśmy się doskonale zrozumieli, a z małą jeszcze nie, ale i to kiedyś nastąpi, nawet zapewne wkrótce. Mais revenons à nos moutons. Co będzie z portretem?
Malwina śmiała się. Twarz jej, przed godziną zmęczona bardzo, znowu odmłodniała. Jakiś promień przerzynał w tej chwili jej grubą chmurę. Od myśli o portrecie broniła się.
— Po co? jest już tych portretów moich aż nadto, o, aż nadto!
— Karykatury! — zawołał Maryan — i żaden wyłącznie do mnie nie należy. Ja proszę o portret mamy specyalnie dla siebie, na swoją własność wyłączną.
— Po co? — powtórzyła Malwina — ile razy czujesz potrzebę tego, patrz na oryginał. Lepiej