Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nuciła. Ujrzawszy siostrę, przestała nucić i z końca salonu zawołała:
— Wiesz, Iro? Ojczulek będzie dziś z nami jadł obiad!
W cienkim głosie jej brzmiał tryumf. Od wielu tygodni, po raz pierwszy ojciec zasiędzie z niemi do rodzinnego stołu, a gdy tylko się to stanie, no, to już i wszystko dobrze pójdzie! Co mianowicie szło źle? I dlaczego szło źle? Nie wiedziała. Ale miała swoje spostrzeżenia, zadziwienia i niepokoje. Coś czuła; tym prawdziwie szóstym zmysłem, który posiadają istoty z wyegzaltowaną uczuciowością, czuła w powietrzu jakiś ciężar, jakąś groźbę i nie wiedząc, co znaczą, skąd pochodzą, cierpiała. W ten sam sposób organizacye z nerwami nadczułymi przeczuwają atmosferyczne burze. Teraz jednak szła swoim drobnym krokiem, prosta i cienka, z Pufkiem u sukni wesoło nucąc.
Kiedy wkrótce potem Irena weszła do gabinetu matki, ujrzała w świetle lampy grupę, złożoną z trzech osób. Na kanapce, z połyskami czarnych dżetów w jasnych włosach, siedziała Malwina Darwidowa, obok z nizkiego fotelu pochylał się ku niej elegancki jak zwykle Maryan, a przed nią, z łokciami opartymi o jej kolana, klęczała Klara, bladobłękitną smugą