Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 019.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się iskry, które jednak wkrótce stopniały w zimnej ironii.
Wzruszając ramionami, z uśmiechem pełnym szpilek, wymówiła:
Dieu! que c’était vulgaire!
Poczem, obu rękoma zgarniając suknię tak, jakby żadnego pyłku z tego pokoju zabrać z sobą nie chciała, weszła do magazynu, i baron widział ją rozmawiającą z krawcem przez chwilę ze spokojem zwykłym, a potem ze zwykłemi słowami krótkiego pożegnania, zmierzającą ku wyjściu.
Teraz siedziała na wysokim taburecie u okna, otoczona przygasającymi połyskami błękitnej mory, i na tle szyby, przenikniętej białawym zmrokiem, wydawała się posągiem o delikatnym torsie i nieco wydłużonym, w kamienną nieruchomość zakutym profilu. «Krzyk życia», który w postaci słowa posiadał urok nowości i zuchwalstwa, w czyn zamieniony, podniósł w niej wszystkie dziewicze wstydy i obrazy. Kudłate zwierzę zanadto wysunęło się z pomiędzy heliotropów i wydało z siebie zbyt silną woń jaskini i troglodyty. „C’est vulgaire!“ — krzyknęła do barona i istotnie pojęła odrazu, że to, co się stało, nie było ani nowem, ani rzadkiem, ale starem jak świat i gminnem jak ulica. Magazyn