Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 014.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mówił długo, sam dziwiąc się entuzyazmowi swemu.
— Myślałem, że nigdy już entuzyazmu nie doświadczę, i to nawet, że jest on reumatyzmem myśli. Tymczasem, czuję entuzyazm, tak, entuzyazm! I przejmuje mię to miłym dreszczem. Czy pani go ze mną nie podzieli? Czy pani, równie jak mnie nie pociągają perspektywy dalekie, horyzonty, nowe, les vibremets divins des mers virides, les silences traversés des Mondes, des Anges...
I czyniąc plagiat, powtórzył dodatek Maryana:
Et des millions!
Owszem, pociągały. Nie miliony; była z nimi aż nadto oswojoną, ale dalekie perspektywy, nowe horyzonty, bezbrzeżne przestrzenie mórz i bezdenne cisze przestrzeni, które w mgnieniu oka rozwinęły się przed jej wyobraźnią. Głuche bóle i posępne niesmaki, nurtujące ją oddawna, krzyknęły: «Tak! tak! Jechać, lecieć daleko, jak najdalej, pod nowe nieba, pomiędzy inną ludzkość! Jechać, uciekać, szukać».
Z bladym rumieńcem na policzkach, do najwyższego stopnia udelikatnionych, wszystko to powiedziała baronowi, którego zmięta i zwiędła twarz zajaśniała radością.