Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 009.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziadowskie». Gdy w obecności barona, nerwy jej drgały, jak struny targane w sposób dotąd nieznany, zapytywała samej siebie: «Byłażbym zakochaną?» Ale skoro tylko oddalił się, zapytanie to wywoływało z niej śmiech krótki i ironiczny. Analizowała i krytykowała wówczas istotę barona fizyczną i moralną z doskonałym chłodem, czasem nawet z odcieniem pogardy. Wibryon! W wyrazie tym zawierało się pojęcie uwiędu fizycznego i moralnego, prawie dotykalny obraz żyjątka, które drga w przestrzeni, zaledwie zdolne do życia. Wobec tego obrazu doświadczała przeczucia jakiejś siły zdrowej, szlachetnej, pięknej i odraza do barona zaczynała oblewać jej serce, przedostając się aż do ust smakiem ckliwym i do mózgu myślą gorzką: «Dlaczego na świecie tak jest, jak jest? Dlaczego nie inaczej? A może gdziekolwiek jest inaczej, ale nie dla niej? Ona w idylle wierzyć przestała. Nazbyt zblizka i nazbyt długo patrzała na tragedyę i ironię rzeczy, aby wiarę w idylle zachować miała. Może gdziekolwiek są, ale nie w tej sferze, wśród której ona żyje, nie dla niej! Tęsknić do tego, czego może wcale na świecie niema, czego dla niej najpewniej niema! Co za «reumatyzm myśli!» Głowa jej z japońskim węzłem ognistych włosów u wierz-