Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 007.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Była ona mleczkiem, którem karmiły się pacholęta. My żyjemy czem innem. Lubi pani zwierzynę, prawda? — ale tylko w stanie rozkładu. Il n’y a que du gibier faisande, n’est-ce pas? Eh bien, nous nourrissons du monde faisandé. Żywimy się światem, będącym w stanie rozkładu. C’est ainsi. A pani mówi o tej cerowanej szkarpetce, którą jest harmonia! cha, cha, cha! Ale pani czasem myśli tak, a czasem inaczej. Dusza pani jest pełna zgrzytów! Ma pani w sobie idyllę i satyrę. Szydzi pani z idylli, a czasem do niej jeszcze trochę tęskni. Czy dobrze zgaduję? Czy prawda?
— Prawda — odpowiedziała, spuszczając powieki.
Spuściła powieki, bo zawstydziła się odkrycia, które baron w niej uczynił, i dlatego jeszcze, że czuła na twarzy jego oddech i sama oddychała wonią jakichś dziwnych perfum, którą z siebie wydawał. Oczy jego szukały jej oczu i usiłowały wlewać w nie swoje zimne i zarazem palące połyski. Spróbował wziąć jej rękę, ale ona ją usunęła, a on przyciszonym, przewlekłym, trochę nosowym głosem, mówił:
— Pani chce, to znowu nie chce, czuje w sobie krzyk życia i stara się zamienić go w piosenkę liryczną...