Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.3 504.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ków życia społecznego, wszystko razem popędzane szalonym wzrostem wielkiej produkcji — wzrostem genjuszu ludzkiego.
VI. Psychizmy jednostek wypaczają się coraz bardziej — zmysł etyczny zatraca się coraz więcej — wytwarza się chorobliwe lubowanie się w złem, w dziwacznem, brzydkiem — kult zła dla zła — dekadentyzm — lubowanie się widokiem cierpień — dla podrażnienia nerwowego. Zjawisko to, szerzone za pomocą literatury, teatrów — ma charakter epidemiczny — i swoją drogą działa jako przyczyna zwiększająca rozstrój nerwowy (psychiczny) człowieka.
VII. Śród wielkiej burżuazji — zepchniętej rozwojem techniki na stanowisko pasorzytów społecznych — skazanej przez ten rozwój na bezczynność — nie mającej żadnego miejsca w produkcji żadnej roli czynnej w gospodarstwie społecznem — opływającej w zbytkach i rozkoszach, mającej wszystkie swe potrzeby zaspokojone z zupełną łatwością i bez żadnych wysiłków — zaledwie wyciągającej rękę, żeby zabrać deszcz złota — olbrzymi potok nadwartości — której dosyć chcieć, by mieć wszystko — wytwarza się nuda życia.
VIII. Szerzenie się rozpusty będącej moralną potrzebą społeczną — sprzyjają warunki społeczne — wyrzucające z mas proletarjatu całe fale prostytucji — rosnący wraz ze wzrostem nędzy handel ciałem. Jest to harmonja procesów — wzrastający popęd znajduje coraz większe ułatwienie — jedyna harmonja, jaką dzisiejsze społeczeństwo posiada.
(Przyp. wyd. Brak widoczny rękopisu części IX).
X. Rozwój techniki sprowadza pracę indywidualną do znaczenia zera. W wielkiej produkcji pojedyńcza praca jest tylko jednem z tysiąca kółek — sama przez się nie stwarza nic — dopiero zgromadzenie setek i tysięcy prac tych stwarza bogactwa. Siła, praca społeczna stała się jedynie twórczą, jedynie użyteczną. Praca indywidualna wobec niej widzi się bezsilną. Ogrom potęgi społecznej i pracy zbiorowej przygniata indywidualizm. Człowiek sam czuje się niezdolnym zupełnie, oderwana jednostka nie może już żyć, robinsonjada stała się zupełną niemożliwością. Pod tym względem (utrzymanie się przy życiu, zaspokojenie swych potrzeb, stwarzanie bogactw) dzisiejszy człowiek czuje się tak, jak dziki czasów pierwotnych. Dziki czuł się bezsilnym samotnie, wskutek panującej nad nim natury,