Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.1 498.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

duszy ludzkiej nastąpiło, a zaczynało się zapewne w mrokach dziejowych, jak każde zjawisko rozwoju. Mówi o niem już zupełnie wyraźnie Bacon, przestrzegając ludzi przed „jaskinią słów“. Przeczuwał je Chrystus, gdy mówił „błogosławieni ubodzy duchem“, gdy stawiał nam za wzór duszę dziecka, t. j. duszę bez podziału, bez intelektu; i sam już z takimi „podzielonymi“ ludźmi obcował, bo znał dobrze Faryzeuszów, a to co o nich mówi, z taką namiętną wzgardą, moglibyśmy doskonale zastosować do swojej własnej psychologji.
Czyż nie takimi jesteśmy my sami, ludzie cywilizacji, bogaci duchem? Widzimy socjalistów posiadających własne fabryki i kapitały; anarchistów pełniących następnie służbę w ministerjach; widzimy patrjotów polskich z „orjentacjami“; „niepodległościowców“ przystosowujących się z łatwością do każdej podległości; widzimy wyznawców Chrystusa i jego „dobrej nowiny“, którym jednak nigdy na myśl nie przyjdzie nawet żeby spełnić w życiu chociażby jeden werset tylko z nieśmiertelnego kazania na górze. I do tej dwoistości tak przyzwyczailiśmy się, że ona nie tylko nas nie razi, ale nawet nie rozumiemy jak mogłoby być inaczej.
Tak, dzisiaj niemożliwem jest poznać człowieka po jego życiu; trzeba posłuchać co on mówi lub pisze; wtedy dopiero dowiemy się o jego idejach. Ideje bowiem, a jeszcze bardziej „ideały“ są to rzeczy odświętne, nastrojowe, potrzebujące pięknych słów, mądrej szaty frazesów. Nadaremnie byśmy szukali ich w życiu codziennem. Tam niema dla nich miejsca. Tam jest zwyczajne szare życie, takie same u komunisty jak u burżuja, u wierzącego jak u bezwyznaniowca. — Co najwyżej w rzeczach najprostszych, w ideałach hygjeny naprzykład, zdolni jeszcze jesteśmy do utożsamienia idei z postępowaniem, i możemy jeszcze oburzać się, dowiedziawszy się np. że człowiek głoszący abstynencję od alkoholu albo wegetarjanizm, nie stosuje tego do siebie, jada mięso i pije wino. To jeszcze nazwiemy obłudą, ale strzeżmy się iść dalej!
Przypominam sobie jednego pana, obywatela Szwajcarji, który opowiadał mi ze zgorszeniem, jak pewien agitator abstynencji, znany w danem mieście, u siebie w domu używa stale wina i piwa. Zapytałem go wtedy, czy to nie jest to samo kiedy