Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.1 226.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

własnego interesu, ale w interesie wszystkich. I administracja kooperatywy nie może, wobec tych reklamacyj, zająć takiego stanowiska lekceważącego, jakie zwykle zajmuje w tych razach administracja instytucyj państwowych. Jest ona bowiem zanadto zależna od tych, którzy reklamują. Kooperatysta, przez samo swoje korzystanie z magazynu spólnego, jest codziennie pobudzany do śledzenia za interesami stowarzyszenia, do obmyślania i proponowania różnych ulepszeń, do naradzania się w tych rzeczach ze swoimi towarzyszemi. Pierwsze powodzenie osiągnięte zachęca go jeszcze bardziej i stopniowo wciąga do coraz szerszych zadań kooperatywy, gdzie już chodzi nie o jego interes osobisty, ale o dobro ludzi, często mu nieznanych i obcych. Tak się odbywa nauka solidarności społecznej.
Kooperatyści uczą się także w swojem stowarzyszeniu poznawać w praktyce różne tajniki gospodarstwa społecznego i rządzić tem gospodarstwem. Powoływani do spełniania rozmaitych czynności, jako administratorzy, członkowie komisji rewizyjnej, lub chociażby jako zwyczajni uczestnicy zebrania, które ma wydać swój sąd decydujący o sprawach stowarzyszenia, kooperatyści, z konieczności rzeczy, muszą ciągle rozszerzać swą wiedzę ekonomiczną, całe mnóstwo zagadnień, dotyczących zakupów, produkcji, użycia kapitałów i t. d. zależą od ich zdania, a powodzenie kooperatywy od ich mądrości. Jest to jakby mała rzeczpospolita, która posiada swoje finanse, swój handel i przemysł, swoje sprawy publiczne, urzędników, biura i parlament; lecz w tej rzeczypospolitej każdy obywatel powołany jest do rządów i każdy powinien wiedzieć, jak rządzić. „Robotnicy, mówi Cernesson, którzy zajmowali się w kooperatywach, mają wyrobiony zmysł praktyczny w interesach społecznych i znajomość ludzi. Poznaje się ich z tego we wszystkich innych pracach publicznych: w radach miejskich, na kongresach partyjnych, na zebraniach wyborczych. Wszędzie przynoszą ze sobą uzdolnienie do życia politycznego, co ich odróżnia i wywyższa ponad innych, którzy nie przeszli przez tę szkołę“.[1]

„Jeżeli klasy ludowe, mówi Karol Gide, pragną osiągnąć to stanowisko, o którem marzą, mianowicie, zastąpić klasy dziś

  1. Zob. Cernesson — Les sociétés coopératives anglaises, rozdz. II.